menu close arrow_back_ios person_add home

Rola psychodietetyki i technik terapeutycznych w gabinecie dietetycznym.

mgr Martyna Bogusław

TEMAT NUMERU

01-02-2020

27/2020

Z perspektywy dietetyki sprawa jest prosta. Tyjemy, ponieważ jemy za dużo. Aby schudnąć, wystarczy jeść mniej. Skoro to takie proste, to dlaczego jest takie trudne?

Ponieważ za nadmiernym jedzeniem, często stoją niechciane, stłumione emocje. Możemy zajadać smutek, złość, lęk, nudę. Jedzenie pozwala uśmierzyć ból emocjonalny, znieczulić się na chwilę i uspokoić wzburzone uczucia. Efekty są zazwyczaj krótkotrwałe. Po chwilowej uldze może pojawić się żal, niechęć do siebie, poczucie winy i bezradności. Aby je ukoić, znów sięgamy po jedzenie. Tak tworzy się błędne koło zajadania emocji, które trudno przerwać.

Tymczasem głodu emocjonalnego nie sposób zaspokoić jedzeniem. Paradoksalnie, aby się od niego uwolnić, trzeba najpierw uważnie mu się przyjrzeć.

EMOCJE POZYTYWNE I NEGATYWNE

Potocznie dzielimy emocje na pozytywne i negatywne. Czy słusznie? Czy złość jest zła? Czy warto odcinać się od smutku? Czy lęk może mieć jakąś wartość?

Z perspektywy ewolucji, wszystkie emocje są ważne i potrzebne. Każda z nich niesie informację o naszych potrzebach, pragnieniach, granicach.

Smutek informuje nas, że czegoś nam brakuje. Kieruje nas do wewnątrz, skłania do refleksji. Sprawia, że wycofujemy się z aktywności, zwalniamy. Daje czas na zastanowienie. Łzy są świadectwem emocji, które przeżywamy. Dają sygnał naszemu otoczeniu, jak się czujemy. Dzięki temu możemy otrzymać tak ważne w chwilach smutku wsparcie emocjonalne. Smutek nie jest jednak mile widziany. Szczególnie mężczyźni mogą mieć trudność w jego przeżywaniu w wyniku przekazów społecznych. „Chłopaki nie płaczą”. Płacą, niestety, wysoką cenę za tłumienie uczuć.

Złość mobilizuje do ochrony swoich granic. Sprawia, że uruchamiamy energię, konieczną, by się bronić. Pozwala stawić czoła sytuacji. Czy złość jest zatem zła? W potocznym języku używamy sformułowania „jestem zła/ zły”. Bycie złym, w znaczeniu przeżywania złości, kojarzy się negatywnie. Szczególnie kobietom odmawia się doświadczania tej emocji. „Złość piękności szkodzi”. „Grzeczne dziewczynki się nie złoszczą”. Przekazy kulturowe zubożają nas emocjonalnie. A niewyrażona złość kierowana jest wobec siebie, przeradzając się w nieracjonalne poczucie winy.

Jaki sens ma przeżywanie niepokoju i lęku? Czy tworzenie w głowie fatalistycznych scenariuszy nie jest narzędziem, które umożliwia nam przetrwanie? Dzięki lękowi jesteśmy w stanie podejmować środki zaradcze. Przygotowywać się na najgorsze. Unikać zagrożenia i ryzykownych sytuacji. Lęk jest jak hamulec bezpieczeństwa, który pozwala przeżyć.

Po co nam wstyd i poczucie winy? Te emocje, chociaż przykre, mogą pełnić istotną społecznie rolę. Pozwalają zweryfikować swoje postępowanie, przyznać się do błędu i uniknąć go w przyszłości. Dzięki temu mamy szansę na pozostanie częścią społeczności, tak istotnej dla naszego przetrwania i dobrostanu.

Emocje są jak wewnętrzny kompas, który daje nam cenne wskazówki. Musimy tylko być gotowi ich posłuchać.

BŁĘDNE KOŁO ZAJADANIA EMOCJI

Wielu pacjentów gabinetów dietetycznych mierzy się z problemem zajadania emocji. Badania wykazały, że osoby z otyłością mają mniejszą samoświadomość, która odpowiada za rozpoznawanie głodu i sytości, ale też stanów emocjonalnych. Napięcie emocjonalne może być mylone z napięciem fizjologicznym, którym jest głód, i w efekcie prowadzić do przejadania się. Tendencja do nadmiernego jedzenia była również powiązana z tłumieniem ekspresji złości2 .

Inne doniesienia wskazują na związki pomiędzy nadmiernym jedzeniem a napięciem i depresją1 . Przejawem tego zjawiska jest tzw. comfort food, czyli jedzenie na pocieszenie. Po raz pierwszy termin ten pojawił się w amerykańskim słowniku Webstera w 1977. Comfort food nie jest pojęciem jasno zdefiniowanym, zależy bowiem od unikatowych preferencji danej osoby. Przygotowywanie i spożywanie potraw typu comfort food ma na celu poprawienie nastroju i obniżenie napięcia. Charakterystyczną cechą comfort food jest wysoka zawartość tłuszczu oraz węglowodanów, co czyni je wysoce kalorycznymi.

Z perspektywy dietetyki sprawa jest prosta. Tyjemy, ponieważ jemy za dużo. Aby schudnąć, wystarczy jeść mniej. Skoro to takie proste, to dlaczego jest takie trudne?

Chcesz przeczytać więcej?

Pełna treść artykułu, wraz z załącznikami do pobrania, dostępna jest dla prenumeratorów czasopisma, po zalogowaniu się.


O autorze

Martyna Bogusław

CZYTAM ARTYKUŁY

Psycholog, psychodietetyk, psychoterapeuta Gestalt w trakcie procesu szkolenia. Założycielka poradni psychodietetycznej Litehouse (litehouse.pl). Wierzy, że nasz umysł, ciało i emocje tworzą całość. Dlatego towarzyszy swoim klientom w odnajdywaniu równowagi we wszystkich tych obszarach. Inspiracje czerpie ze Wschodu, zgłębia jogę i ajurwedę. Kocha góry. Prywatnie żona i mama.